Polskie Radio

Samochodowa podróż szlakiem miejsc wpisanych na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.

ZOBACZ WIĘCEJ
oficjalni sponsorzy:

O azjatyckich recepcjonistach

28.03.2014 • W drodze do Vancouver

Into the wild się skończyło, na szczęście, lepiej niż w kinie. Ciągle mamy przed sobą i za sobą bezkresne przestrzenie Kanady, ale to nie jest już to samo, co na Alasce lub w Jukonie.

Od miejscowości Fort Nelson cywilizacja pokazała swoje pazury. Już wzdłuż drogi stoją słupy i kilometrami ciągną się kable, miasteczka trafiają się coraz częściej i są coraz większe. Pojawiły się zakłady produkcyjne. Głównie przemysł paliwowy. Skończyły się też góry - takie wysokie, ośnieżone. Momentami było już zupełnie płasko, ale góry wrócą, jeszcze trzeba będzie przez nie przejechać w drodze do Vancouver. Więc szkoda trochę dzikości. Whitehorse, Watson Leke, Fort Nelson.

Kanadyjskie dziury czasami z klimatem, czasami bez. Ma się jednak w większości wrażenie, że lepsze czasy dla tych małych miasteczek już nie nadejdą. Może podczas sezonu letniego coś się zmienia i lepiej wygląda, kiedy przyjeżdżają turyści, bo w okolicy możliwości aktywnego wypoczynku nie brakuje. Wędkarstwo i to takie porządne - nie na jakiegoś okonka czy płotkę. Na poważne sztuki. Turystyka piesza, rowerowa, wspinaczka, sporty wodne. Do wyboru do koloru.

Może ktoś wyjaśni zagadkę, dlaczego we wszystkich zajazdach/motelach/hotelach w regionie, w miastach, które mijaliśmy, w recepcji pracują Azjaci? Trochę daleko od Azji i nawet biorąc pod uwagę, że Kanada przyjmowała sporo cudzoziemców i dawała im obywatelstwo, to chyba nie było warunku, że trzeba się wynieść na daleką północ, do zapadłej dziury i pracować w hotelu. Skąd ci Azjaci zatem? Zrozumieć ich trudno, dogadać się jeszcze trudniej, załatwić najprostszą sprawę też niełatwo. Najczęściej okazuje się niewykonalna, jak np. podłączenie się na chwilę kablem do Internetu…

Jak typowi Azjaci w pewnej chwili najpierw gdzieś dzwonią, robiąc poważne miny, w potem mówią "soriiiii" i patrzą w oczy tak długo, że zaczynasz się zastanawiać, że to może jednak z tobą jest coś nie tak. Tajemnica azjatyckich recepcjonistów pozostaje nierozwiązana.

A na razie pozostaje nam patrzeć jak cywilizacja zwycięża. Obserwować kanadyjskie/amerykańskie stwory, które nas mijają, albo które my mijamy. Stwory potwory!!!


    Amerykańskie demony szosy

    Komentarze:

    sortuj
    liczba komentarzy: 0
      Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!