Polskie Radio

Samochodowa podróż szlakiem miejsc wpisanych na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.

ZOBACZ WIĘCEJ
oficjalni sponsorzy:

Yosemite

04.04.2014 • Yosemite

W Dolinie Krzemowej spało się wyjątkowo dobrze, choć tradycyjnie za krótko. U Magdy było i pysznie i przytulnie. Obiecywałem jej, że ją odwiedzę już tyle razy i zawsze jakoś Cupertino było nie po drodze. Tym razem się udało.

Polaków rozmowy do późnej nocy i rady na dalszą trasę, bo Magda mieszka tu z przerwami już 7 lat. I stanęło na tym, że pojedziemy dziś przez Yosemite. Wiadomo było, że główna droga prowadząca koło El Kapitana i przez serce parku będzie dla nas nieprzejezdna, trzeba będzie podjechać na północ trochę, przejechać park i góry w poprzek i dopiero jechać na południe.

Pogoda się zrobiła piękna. Słońce, tylko trochę chmur i temperatura, że można chodzić w koszuli z krótkim rękawem. Ciepło, w słońcu gorąco. Jechaliśmy sobie drogą stanową nr 88. Po siatce, sieci, matriksie okolicznych autostrad, droga 88 wyglądała jak prowadząca prosto do Arkadii. Piękne sady po obu stronach drogi, smętna, leniwa atmosfera. Zapyziałe lokalne sklepiki. Góry dopiero się miały zacząć.

I faktycznie zaczęliśmy jechać w górę i w górę i pięliśmy się coraz wyżej dojeżdżając w końcu chyba do 8000 stóp. Ale wcześniej pięknym płaskowyżem płynęliśmy od zakrętu do zakrętu. I pierwszy raz wtedy zobaczyłem w lusterku mijające koguty policji drogowej. Tak, niestety błyskały do mnie. "Panie władzo...." Skąd jedziecie, dokąd jedziecie, ręce na kierownicy.

Gość gwizdnął jak się dowiedział gdzie i skąd jedziemy. "I will give You verbal warning, ok". "Ok, ok". No trochę szybciej jechałem niż można, o 10 mil za szybko, a poza miastem o 19 mil chwilami. No za szybko, jak na tutejsze warunki. Ale się udało. Po wjechaniu w góry, okolica się zmieniła, znowu przywitaliśmy się ze śniegiem, którego miejscami było całkiem sporo. Wcale się nie dziwie, że 88 była jedyną otwartą przez park drogą. Ale asfalt był cały czas czarny.

Piękne widoki, choć zapewne latem jest tu jeszcze piękniej, kiedy widać jeziora, a nie widać śniegu. Słone Mono Lake po drodze wyglądało tajemniczo juz pod koniec dnia, kiedy słońce już się chowało za górami. Kolory stały się bardziej nasycone i było ładniej niż zwykle, choć przez bardzo krótko. Nocleg w Bishop. Boshop, Bishop ???   A już wiem, tak nazywał się Andrioid 341b z "Obcego 8". Jutro zapewne Dolina Śmierci.


    Yosemite

    Komentarze:

    sortuj
    liczba komentarzy: 0
      Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!