Polskie Radio

Samochodowa podróż szlakiem miejsc wpisanych na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.

ZOBACZ WIĘCEJ
oficjalni sponsorzy:

O Dolinie Śmierci i podejściu do Vegas

05.04.2014 • Dolina Śmierci

W Dolinie Śmierci na ogół jest za gorąco dla ludzkiej istoty. To tu zanotowano w cieniu plus 57 stopni Celsjusza. Kamienie potrafią w lecie parzyć przez podeszwy. Ale to w lecie, a nie teraz. Trzeba przyznać, że trafiliśmy z pogodą fenomenalnie. Ale po kolei.

Rano frustracja, ponieważ okazało się, że pięknie wybrane kartki dla słuchaczy... wyrzuciłem do śmieci na parkingu przy okazji cywilizowania naszego samochodu, który coraz bardziej przypomina wóz Drzymały. W końcu prawie w nim mieszkamy. Dobrze, że nie były już wypełnione, bo wtedy trafiłby mnie szlag na miejscu. Takie ładne wybrałem... Dzień zaczął się od szukania nowych kartek, co wcale nie jest łatwym zadaniem, jeżeli nie mają to być kartki urodzinowe. Ale udało się. Napisane, wysłane na poczcie głównej w Bishop. No i w drogę do Doliny Śmierci. Trasa prowadziła ciągle między górami, robiło się coraz cieplej, aż w końcu powitała nas tablica u wrót parku narodowego.

"Hottest, Driest, Lowest In this below-sea-level basin, steady drought and record summer heat make Death Valley a land of extremes. Yet, each extreme has a striking contrast. Towering peaks are frosted with winter snow. Rare rainstorms bring vast fields of wildflowers. Lush oases harbor tiny fish and refuge for wildlife and humans. Despite its morbid name, a great diversity of life survives in Death Valley"... (Informacja ze strony głównej parku.)

Formacje skalne coraz bardziej ciekawe, coraz bardziej kolorowe w swojej szarości, która dominuje w mało przyjaznym klimacie. To nie jest miejsce dla człowieka. Po wjechaniu na płaskowyż, zobaczyliśmy pierwszy widok księżycowo-piękny. Lake Hill. Potem w dół, z wysokości 3000 stóp prawie nad poziom morza, a potem poniżej. Blisko kilometr niżej. Do najniżej położonego miejsca na Ziemi na półkuli zachodniej. Po drodze stare rudery, bardzo małe osadki ze sklepikiem, czasami ze stacją benzynową i sklepem z pamiątkami. Najważniejsza jest pustynia. Skrajnie nieprzyjazna i skrajnie piękna. Potem piaskowe wydmy, jak w  Chile, czy w Mauretanii (zachowując skalę oczywiście). No i Zabriskie Point niewiarygodnie ładne formacje skalne, jak nie z tej ziemi. Nic dziwnego, że po spożyciu środków odurzających w tym miejscu, ma się wyjątkowe wizje. Tak mówią. "Zabriskie Point" film Antonioniego z 1970 roku między innymi o tym opowiada.  No i fragmenty przyrody. Kwitły krzaczki, ale najfajniejsze okazały się fioletowe cuda opuncji zapewne. Na szarej pustyni, to wyglądało bajkowo. Po Dolinie Śmierci nasza droga wiedzie przez Las Vegas. Moje ostatnie starcie z kasynowym systemem Vegas wyszło sporo na plus, teraz pewnie miasto sie na mnie odkuje. Prędzej czy później odkuwa się na każdym. Chyba, że ktoś liczy karty, ale je nie liczę. Dziś więc szybko się nie położymy, bo miasto dopiero odpaliło swoje światła. Vegas w ciągu dnia jest tylko norą z kilkoma hotelami położoną na środku pustyni. W nocy, Vegas jest nieporównywalne do niczego, mimo że wszyscy wiedzą, że kicz tu właśnie ma swój wzorzec jak z Sèvres, miasto jest obłędne. Niektórym się nie podoba. Olek mówi "Dziwki, narkotyki i hazard". I trochę ma rację. Ale co z tego. Nie trzeba próbować ani pierwszego ani drugiego, ani grać. Tylko po co przyjeżdżać w takiej sytuacji przejeżdżać spytają niektórzy?

Ok, każdy znajdzie tu coś dla siebie, a kultura Vegas, jeżeli można ją tak określić, jest odmienna od amerykańskiej, jest po prostu z Vegas. Trzeba zobaczyć tę młodzież, która pierwszy raz wyjechała sama i od razu do LV. Dziś kawalerów i panny, a jutro żonkosiów i żony. Towarzystwo, który zostało wyssane zza biurek, by w Vegas spędzić swoje szalone chwile. Bo tu można wszystko. Po prostu, tu nie ma obciachu.


    Nieprzyjazna Dolina Śmierci

    Komentarze:

    sortuj
    liczba komentarzy: 0
      Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!